Już
od rana kombinuję, jak przetrwać kolejny dzień. Jak zabić (sic!) czas. Byle do
wieczora. Wiem, że to głupie. Dni moje są policzone, odmierzone ilością jaj i
smakiem rosołu (nie śmiej się, twoje też i nie ty o tym decydujesz)..
I może
można by jakoś inaczej. Nie wiem, może zrobić coś dla innych kur, no dla tych z
3, to chyba się już nic zrobić nie da, one nie uwierzą, że coś można zmienić,
ale dla innych ptaków... czemu nie?
Już,
już bym coś zrobiła, ale przecież nie wiem, co, nie wiem, czy umiem i boję się,
że mnie wyśmieją, oskubią i zjedzą… Ja nawet latać nie potrafię, to co wiem o
życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz