środa, 13 marca 2013

Sekretne życie Kury


Raz na jakiś czas nie mogę już wytrzymać – po prostu wiem, że jak jeszcze jedną minutę spędzę w tej cholernej zagrodzie to się rozpadnę na kawałki – i wtedy się wymykam… No w końcu jestem Wolnowybiegowa, to zobowiązuje! Biegam, podskakuję, gdaczę sobie głośno i o niczym, i co najważniejsze – oddalam się… Idę szukać siebie. 

 
Przeważnie mi się nie udaję, bo zapominam, po co poszłam, gubię się w gąszczu traw i myśli, aż wreszcie dopada mnie poczucie winy dotkliwe, że zostawiłam tam wszystkich, że jajka, że gdakanie, że inne kury i że oni sobie beze mnie nie poradzą. No i wracam ze spuszczoną głową.
Przynajmniej upewniłam się po raz kolejny, że jest coś poza tym. Zasmakowałam i już się nie dam oszukać. Ot, przekleństwo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz