Nigdy
wcześniej tego nie robiłam. Po prostu nagle poczułam tak nieodpartą chęć
wyrwania z siebie tego wszystkiego, totalnego oskubania się i pokazania nagich
skrzydeł(ek), które być może miały latać…
Czasami
bowiem nienawidzę swojego życia, zamknięcia w tym cholernym kurniku! Nic tylko
gdakanie, dziobanie, znoszenie, wysiadywanie, znowu gdakanie i znowu dziobanie,
a w międzyczasie trochę się ogarnij. OK., tylko po co?!
I
przychodzi taki kurcze orzeł i pieprzy o tej wolności, potencjale, rozwijaniu
skrzydeł. No kurcze! Ja jestem kurą!
...no właśnie orły..wy...fruwać!!:)
OdpowiedzUsuń