wtorek, 19 marca 2013

Inne kurze lęki


Jak już mówiłam – jestem Wolnowybiegowa – to podstawa mojej kurzej tożsamości. Jestem z tego dumna i jestem za to wdzięczna, bo wiem, że mogło być znacznie gorzej: mogłabym być ściółkowa, albo nie daj Boże(?) klatkowa…
 


To mnie też ogranicza. Boję się – naprawdę każdego dnia szczerze się boję, że mogę to stracić. Coś się wydarzy strasznego i będzie gorzej. Lis mnie zagryzie, kurnik spłonie, gospodarz mnie sprzeda na inną fermę, oskubią mnie i ugotują. Nic na to nie poradzę. Nie mogę nic zrobić, żeby temu zapobiec. Co gorsza, to się jeszcze nie stało i nie ma pewności, że się stanie (na pewno nie wszystko, w końcu można umrzeć tylko raz). A jednak boję się szczerze, pełną piersią kurzą się boję.


Przez to też bardzo boję się zmiany. Jakiejkolwiek. Boję się, że jak wyjdę ze swojego podwórka (przecież nikt mnie tu siłą nie trzyma, Wolnowybiegowa jestem!) to stracę to podwórko bezpowrotnie. Odwrócę się tylko i już go nie będzie. 


Taką sobie sama wybudowałam klatkę: nie ruszę się – wszystko może zniknąć, ruszę się – też może zniknąć wszystko. Siedzę w środku i się boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz