Naczytałam się ostatnio w poradnikach (tak jakoś nie mogę sobie ich odpuścić, zawsze mam nadzieję, że jednak znajdę w nich coś, co mnie zmieni...) o Samorealizacji.
W ogóle samo słowo już mnie zastanawia i zaciekawia, bo właściwie cóż ma znaczyć, że sama zrealizuję się, ale co właściwie? Realizować to można program, jakiś z góry założony harmonogram, zdążać do określonego celu. Ale żeby siebie?
Czy można się w ogóle nie zrealizować? Jak wygląda takie niezrealizowane życie? Czy nie kończy się ono śmiercią, przecież nie zrealizowało się założonego planu?
No więc siedzę na grzędzie i zastanawiam się dzielnie (choć już strasznie jestem zmęczona), czym mogłabym się stać, gdyby udało mi się zrealizować się. Już nieważne, czy samej, czy z czyjąś pomocą, w wyniku własnych głębszych i płytszych przemyśleń, czy też po przeczytaniu poruszających poradnikowych mądrości.
Czym mogłaby się stać?