Jak
to co z nimi?! Przecież one też nie latają. Są wolne i wcale nie wybiegowe. Na
lądzie dość śmieszne i pokraczne nawet bardziej niż kury, za to w wodzie –
zwinne, szybkie, swobodne, drapieżne – jak orły na niebie.
Czasem
tak czuję trochę nadziei, że ja też mam gdzieś taką swoją wodę, takie
okoliczności, w których mogę pokazać cały swój potencjał, rozwinąć te skrzydła
i pokazać na co naprawdę mnie stać. No bo przecież nie tylko na gdakanie i
dziobanie z wysiadywaniem. To nie mogę być cała ja. Musi być coś więcej. Całe
życie czekam przecież.
(a
swoją drogą ciekawe, jak orzeł odnalazłby się w kurniku?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz