Przez
jakiś czas już mi się prawie udało zapomnieć, żem jest ino kurą… Życie jakoś
się układało, słoneczko świeciło, kurczęta podrosły trochę, co optymistycznie
pozwalało patrzeć w przyszłość: być może kiedyś wreszcie będą w stanie same się
o siebie zatroszczyć, a ja odzyskam dzięki temu nieco czasu i swobody… Cóż,
tylko na chwilę życie pozwoliło się cieszyć owym złudzeniem. Kurczęta jednak
dorosłe nie są, ani samowystarczalne i jeszcze długo nie będą. Są natomiast
niewysłowienie marudne – jakby startowały w konkursie, któremu uda się bardziej
wyprowadzić kwokę z równowagi. Nie potrafię powiedzieć na razie, które wygrywa.
Może są w zmowie, żebym nie była w stanie zgadnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz